piątek, 5 października 2012

Trafiłam do sklepiku z niespodzianką.

Kiedy już wiedziałam, że czeka mnie ponad 40 godzinna droga przez Europę udałam się do księgarni i postanowiłam kupić jedno z wielu czytadeł, od których uginają się półki. To czysty przypadek, że kupiłam „Sklepik z niespodzianką” Katarzyny Michalak (a właściwie drugą część, o czym nie wiedziałam pakując książkę do bagażu podręcznego). Chciałam łatwą książkę, która zapełni mi nudny czas podróży przez 3500 km europejskich autostrad, bo nie lubię czytać trudnych powieści w podróży,  lubię poświęcić im moją uwagę całkowicie.
Nie spodziewałam się, że ta książka mnie tak wzruszy, a stało się to za pewne za sprawą miejsca, w którym została umiejscowiona akcja. Mała miejscowość o przecudnej nazwie Pogodna, położona nad morzem w okolicach Koszalina. Ryneczek, który okalają kamieniczki, a w jednej z nich gniazdko uwiła sobie bohaterka książki. Och! Pomorze Zachodnie! Och! Te poniemieckie miasteczka. Moje ukochane polodowcowe pagórki, iglaste lasy pachnące żywicą, wysokie klify, świeże powietrze i biały piasek. Wiedziałam, że cztery bohaterki tej książki mi się spodobają. Choć każda z nich jest inna i ma za sobą inne doświadczenia łączy je na pewno pozytywna aura. Cała książka jest niczym mały cukierek, który powoli się rozpuszcza i cieszy swoją słodyczą. Nic więc dziwnego, że zaraz po powrocie moje kroki skierowałam do biblioteki po pierwszą część serii z kokardką. 

Bogusia, młoda dziewczyna z warszawskiej Saskiej Kępy trafia do nadmorskiego miasteczka i zaczyna w nim prowadzić małą cukierenkę. Ogromnym plusem tej książki są przepisy (doskonały przepis na trójsernik!*), których autorką jest mama Bogusi. Ta wkładając całe serce stara się je wykonać w małej kuchni na tyłach cukierni, a mieszkańcom Pogodnej podaje do pysznych wypieków czekoladę. Z jednej strony książka jest cukierkowa i słodka, z drugiej jednak pokazuje prozę życia, gdy ojciec głównej bohaterki ucierpiał w wypadku. Jej przyjaciółki z Pogodnej opiekują się nią i cukiernią. Oczywiście nie obyłoby się bez wątku romantycznego. Po nieudanych podbojach miejscowego malarza główna bohaterka zakochuje się w dziedzicu. Aby nie było zbyt pięknie przystojny arystokrata cierpi na depresję po zaginięciu jego ukochanej żony. Do tego jej przyjaciółka Adela okazuje się być dawną miłością dziedzica, jednak bardziej zaprzątają jej obecne romanse i jak się okazuje ciężka choroba. W drugiej części to Bogusia musi być mocnym oparciem dla swoich przyjaciółek. Adela trafia do szpitala, a Lidka odchodzi od swojego męża. Och… te romanse i dramaty. Kto by pomyślał, że tak mi się spodoba tak przyziemna historia, która jednak przyjemnie pachnie ciastem i czekoladą? 

Już wkrótce trzecia część...


Przez wiele lat nie czytałam kryminałów, romansów, ani tzw. dramatów obyczajowych. Jedyne książki z miłością w tle, które sobie przypominam to "Pani Bovary" i "Anna Karenina", w której moim ulubionym bohaterem i tak jest ziemianin Lewin... Chyba się starzeję, bo poprzedniego lata sięgnęłam po trylogię Millenium, a teraz wciągnęła mnie moja pierwsza w życiu romantyczna historia. Czy będę panią w średnim wieku czytającą lekkie historyjki?!


* Przepis na Trójsernik ze Sklepiku z Niespodzianką:

Ciasto na spód i wierzch:
• 3 szkl. mąki
• 4 żółtka
• masło roślinne(250g) „ze słoneczkiem”
• 1 łyżeczka proszku do pieczenia
• 2 czubate łyżki cukru

Warstwa serowa:
• 4 serki waniliowe homogenizowane
• 2 żółtka
• 1 łyżka budyniu śmietankowego lub waniliowego
• pół kostki miękkiego masła (jeśli zostało, można wykorzystać w/w roślinne)

Piana:
• 4 białka
• 1 szkl. cukru
• 1 łyżka budyniu


Składniki na ciasto - zagnieść, wcale się nie przejmując, że ciasto nie da się zagnieść - takie właśnie ma być, sypkie, a po upieczeniu – kruche.
Podzielić porcję na dwie części: jedną wylepić blaszkę (średnia), druga będzie na kruszonkę.

Składniki na masę serową - zmiksować, dodać pianę z dwóch białek. Wymieszać delikatnie i rozprowadzić na warstwie kruchego ciasta.

Białka ubić na sztywną pianę, dodawać stopniowo budyń i cukier.
Rozprowadzić na warstwie serowej.
Całość posypać resztą kruchego ciasta, (jeśli jest zbite, zetrzeć na tarce). Piec w temp.180’C, aż kruszonka nabierze złotego koloru.

4 komentarze:

  1. Dziewczyno, miałam tę książkę w rękach i chciałam kupić ze względu na okolice. Mówisz, że taka fajna?
    Miasteczko Pogodno nie istnieje. Dzielnica Pogodno tylko w Szczecinie( tam mieszkałam jakiś rok) .
    Pozdrawiam z Kołobrzegu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! A Kołobrzeg gra niezłą rolę w tej książce. Miejscowość Pogodna nie istnieje na pewno, ale byłoby świetnie, gdyby istniała. A willa na szczecińskim Pogodnie to zawsze było moje marzenie. Na pocieszenie moi teściowie mieszkają w kamienicy w tej cudownej dzielny :)

      Usuń
    2. Zatem TRZEBA kupić:). Te wille na Pogodnie... Ech...! Na Twoje pocieszenie, rozumiem...;)

      Usuń
  2. hihihi Ty staniesz się tą panią, a ja dla Ciebie będę pisać te historyjki :P

    OdpowiedzUsuń