czwartek, 4 września 2014

W sierpniu

Wieża widokowa w Mescherin.

Sierpień był dla mnie miesiącem niezwykle emocjonalnym. Wydarzyło się wiele, a najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że świat pozostał taki sam.




W sierpniu wiele razy odwiedzałam moją babcię w Gryfinie, która patrzy już na mnie z lepszego świata. Podczas jednych odwiedzin przystanęłam przy nowej wieży widokowej na Dolinę Dolnej Odry. Jest to teren chroniony, przepięknej urody, pełen dzikich zwierząt, położony na granicy Niemiec i Polski. Jeśli będziecie kiedyś w tych okolicach to polecam wam odwiedzenie tej wieży. Jest zbudowana z sosnowych pali, roztacza się z niej przepiękny widok, znajduje się tuż za polską granicą w miejscowości Mescherin.

Dolina Dolnej Odry

Most łączący Polskę z Niemcami.

Schodami w dół.

Nie miałam dużo czasu na czytanie w sierpniu. Generalnie mam wrażenie, że ten miesiąc się zlał się w jedno długie oczekiwanie na wrzesień. Mam nadzieję, że ten miesiąc przyniesie więcej czasu na książki i prasę. Mogę Wam polecić dwie wspaniałe pozycje. Pierwsza to "Białe. Zimna wyspa Spitsbergen" Ilony Wiśniewskiej. Teoretycznie to książka o tym jak toczy się życie. Właściwie nic ciekawego, ale fakt, że to życie toczy się na ziemi niczyjej, za kołem podbiegunowym, w bezpośrednim sąsiedztwie tysięcy misiów polarnych oraz w blasku 6-miesięcznego dnia i w mroku 6-miesięcznej nocy sprawia, że książkę czyta się z zapartym tchem. Autorka w znakomity sposób oddaje nastroje, które panują na tej niezwykłej wyspie, a do tego serwuje nam garść historii z nią związanych. Mamy opis polskich polarników, którzy spędzają rok badając te dziewicze tereny oraz historię zdziwaczałego badacza fauny i flory, który nie lubi ludzi, dlatego żyje na całkowitym pustkowiu archipelagu Svalbard. Najbardziej urzekło mnie to, że Spitsbergen według autorki to dla niemal wszystkich mieszkańców tylko tymczasowy dom, większość stamtąd wyjedzie i prawdopodobnie nigdy nie wróci. Przyznam, że zapragnęłam doświadczyć nocy polarnej po przeczytaniu tej książki.

Magazyn, który całkowicie skradł moje serce to Zwykłe Życie. Jak sam tytuł już podpowiada, mamy tu do czynienia z niezwykłym wydawnictwem. Każdy numer jest poświęcony innemu zagadnieniu. Tym razem był to ruch. Dwa niezwykłe reportaże pokazują inną stronę pracy ciałem: mamy znakomity opis życia ratownika morskiego oraz wywiad z panem, który wygrywa od lat zawody siłowania się na rękę. Jednak mnie najbardziej zaciekawił bardzo pogłębiony artykuł o przedwojennym piśmie "Naokoło świata". Na podstawie historii tego popularnonaukowego magazynu możemy zobaczyć jak zmieniała się polska przedwojenna prasa, ale także nastroje polityczne. Przebieram nogami i nie mogę się doczekać kolejnego numeru!





Do zobaczenia we wrześniu!

4 komentarze:

  1. U mnie też emocjonalnie, aż nazbyt, powiedziałabym....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uważam, że za dużo emocji to nie zdrowo.

      Usuń
  2. Jeśli masz możliwość dotarcia tam z rowerami, to polecam trasę Mescherin-Schwedt prowadzącą wzdłuż rozlewisk Odry. Rewelacja!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był jeden z naszych rowerowych planów na ten sezon wycieczkowy, żeby pojechać ze Schwedt do Szczecina rowerami, ale życie widziało swoje i sierpień nie stał pod znakiem roweru :( Na przyszły rok to odkładam.

      Usuń