http://www.berliner-teamstaffel.de/
Od 22 do 24 czerwca odbywała się sztafeta 5 x 5km organizowana przez zakłady wodociągowe w Berlinie. Do udziału w zawodach może się zgłosić każdy, wystarczy zebrać zespół 5 osób, ustawić się na starcie i... pobiec. Najwięcej zespołów było z dużych korporacji i mniejszych firm. Można było dostrzec koszulki Simensa, Mercedesa, Gasagu i różnych ministerstw. Firma, w której pracuje mój narzeczony co roku bierze udział w sztafecie. Po zakończonych zawodach wszyscy piknikują do późnych godzin i tak naprawdę to jest najważniejsza tzw. trzecia połowa.
Bieg odbywa się w urokliwym Tiergarten, na tyłach Bundeskanzleramtu i Bundestagu. Trasa biegaczy przebiega przez parkowe alejki i kończy się tuż przy siedzibie rządu niemieckiego. Atmosfera dopingowania biegaczy i piknikowania udzieliła się również mi, pierwszy raz w życiu (tak! pierwszy raz) zjadłam tzw. bratwursta czyli niemiecką kiełbasę w bułce z musztardą i keczupem. Nie było tak strasznie, nie umarłam.
W trakcie biegu nie tylko kibice i biegacze dobrze się bawili. Małe zajączki (za pewne potomkowie Mauerhase) zupełnie nie zainteresowane wielkim wydarzeniem w najlepsze skubały sobie trawkę.
A było czym się zainteresować, bo prócz zaangażowanych biegaczy, dla których ważny był czas i szybkie przekazanie pałeczki kolejnemu biegaczowi byli tacy, którzy postawili nie na wynik a na wrażenie. Był biegacz Borat i biegacz, który przyjechał chyba wprost z bawarskiej doliny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz