Berlin to miasto, w którym jest więcej włoskich lodziarni niż w samych Włoszech. Latem na każdym rogu atakuje nas Gelateria. I dobrze! Lody, wafelki i sosy własnej roboty, przeogromne porcje, wspaniała faktura, nieprzeciętny wybór smaków i deserów. Tego wszystkiego doświadczamy w tzw. Eisdiele.
Dziewczyna bez matury też lubi drobne przyjemności. Śmietankowy lód w chrupiącym wafelku zjedzony w promieniach wieczornego słońca to jest drobna przyjemność, na którą zasługuje każdy.
Kilka kroków od mojej kamienicy, przy Brunnenstraße znajduje się lodziarnia o nazwie "Eisberg" (lodowa góra), która swą nazwę zawdzięcza przepastnemu wachlarzowi smaków, można je kombinować w dowolny sposób w pucharku, papierowym kubeczku albo w wafelku. Cena za kulkę, a raczej kulę to 80centów i dwie to dla mnie za dużo. Najbardziej oczywiste smaki jak wanilia, czekolada, orzechy włoskie (doskonałe!) zasnuwają się lekką mgłą przy takich jak bounty, snikers, różowa guma balonowa czy wiśnia z chili.
Dziewczyna bez matury jest okropną tradycjonalistką i uraczyła się banana split. Fantastyczny!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz