Witam w moim świecie, gdzie wszystko stoi na głowie. Od kilku miesięcy mieszkam w Berlinie, moim mieście marzeń. Odkąd pamiętam było to dla mnie miasto, które wyrosło z sadzonki betonu i zieleni. Kocham odnowione kamienice Mitte, modernistyczne bloki na Weddingu, zniszczony Kreuzberg, dziesiątki kawiarni, w których kryją się smakołyki z całego świata, Rosjan w metrze, którym wydaje się, że są w drugiej Moskwie, Turków, którzy wrzeszczą do telefonów, pijanych Polaków, którzy jeżdżą Ringiem bez przesiadek.
Kiedyś Berlin był moim miastem marzeń, nie pomyliłam się. Żyje się tu wspaniale. Choć jeszcze rok temu nikt tego nie przewidywał, a na pewno nie ja, to dziś muszę powiedzieć, że mam już dość życia w mieście. Od zawsze mieszkałam w mieście. Odkąd pamiętam moje życie zamknięte było w betonie i skrawkach zieleni. Mam już dość i marzę o małym miasteczku, nad jeziorem, o niewielkim domku z niewielkim ogródkiem, gdzie mogłabym pracować nad tłumaczeniami.
Teraz mieszkam w wielkim mieście i muszę sobie z tym radzić. Wszystko stoi na głowie. Alles steht Kopf.
Bardzo ładne wprowadzenie :) Czytam dalej!
OdpowiedzUsuńja całe życie mieszkałem na wsi, teraz w mieście i... jednak kocham wieś :) Oddycha się innym powietrzem i nie mówię tu o zawartości tlenu, ale o atmosferze, w której czas płynie wolniej, a przez to i życie bardziej zgodne z naturą :) któryś z moich wpisów tego właśnie dotyczył, tam rozwinięcie wątku ; p
OdpowiedzUsuń