środa, 20 lutego 2013

Co na obiad? Tydzień 22.



Poniedziałek: Kotleciki z ciecierzycy i kurczaka z domowymi frytkami w rozmrynie.
Wtorek: Quesadilla z nadzieniem z czerwonej fasoli, cebuli i pietruszki, szczodrze doprawiona pieprzem kajeńskim i czosnkiem. Uwaga! Niesamowicie sycące i niezwykle smaczne danie!
Środa: Spaghetti z sosem śmietanowo-jajecznym, świeżą pietruszką i pomidorkami koktajlowymi
Czwartek: Łosoś zapiekany w cieście francuskim, sałata.
Piątek: Krem brokułowy z parmezanem i grzankami z ciemnego chleba.
Sobota: Omlet Arnold Bennett
Niedziela: Ryż z czerwonym curry z warzywami i piersią z kurczaka.

PS. Na zdjeciu mala zapowiedz wpisu o Restaurant Day, ktory odbyl sie w niedziele.

niedziela, 17 lutego 2013

Schraders. Nieoczywisty berliński król.

W Berlinie są tysiące knajp, restauracji, barów i innych tworów, w których kupimy jedzenie. Nie ma dobrej metody na odnalezienie tej jedynej, ukochanej restauracji. Jednak kiedy już się ją odnajdzie nie można przestać o niej myśleć, o daniach, które w niej serwują, o jej wyglądzie i atmosferze, o miłych chwilach, które się tam spędziło i o rozmowach z przyjaciółmi, które się tam przeprowadziło.

Moją restauracją nr 1 w Berlinie okazał się Schraders. Jest to miejsce w mało wyjściowej, ale jednej z moich ulubionych dzielnic Wedding. Ciężko zdefiniować czym jest to miejsce. Drugim domem, restauracją, knajpą, kawiarnią, oaza, punktem spotkań z przyjaciółmi, ogródkiem piwnym, miejscem do świętowania... Na pewno nie jest to miejsce, o którym można łatwo zapomnieć. Ma niesamowitą kuchnię i jeszcze lepszą atmosferę. Trzy różne sale zapewniają różne przeżycia estetyczne, ale wciąż nie mogę się zdecydować, która jest moją ulubioną. Główna z przepięknymi oknami i orientalnymi stolikami, boczna ze zmieniającą się wystawą zdjęć i obrazów i ciepłymi kolorami czy "czerwony salon" z intymną atmosferą. Nie chce się wychodzić, nie chce się kończyć rozmów z przyjaciółmi, nie chce się oddawać talerza kelnerowi. 

W niedziele od 10 do 15 Schraders zaprasza na brunch. Jest to kulinarna podróż dookoła świata. Przez francuskie frykasy, egzotyczny ryż, staromodne placki, skandynawską rybę i pyszne słodkości. W ciągu tygodnia najlepiej przyjść wieczorem na jednego z wielu burgerów i popić piwem. Moim absolutnym hitem jest french burger (ser z niebieską pleśnią, soczysta wołowina, bekon, marmolada z pigwy, ogórek, sałata i sos holenderski), ale w ofercie jest jeszcze asia burger, getto burger (dla parwdziwych facetów w wersji xxl z trzema kawałkami mięsa!!). Czasami mąż zabiera mnie na zestaw pysznych finger foods, żeby poprawić mi humor po ciężkim dniu.

Mogłabym pisać o tym miejscu jeszcze przez kilka godzin, bo czuję się tam jak w drugim domu. Jeśli kiedyś przyjedziecie do Berlina i zapytacie mnie jaka jest najlepsza berlińska restauracja bez wahania odpowiem, że to Schraders!






Schraders
Malplaquetstr. 16b
13347 Berlin

czwartek, 14 lutego 2013

Walentynkowy bałagan.


Dziś rano obudziłam się tuż po 7.00. Jak wielkie było moje zdziwienie, gdy na stoliku nocnym znalazłam bukiet przepięknych tulipanów. Mąż potajemnie wstał o nieprzyzwoitej godzinie i pobiegł do najbliższej kwiaciarni po moje ulubione kwiaty. Nic nie było wstanie popsuć mi dziś humoru. Ani banda nieprofesjonalnych współpracowników. Ani pochmurne niebo. Z uśmiechem przyklejonym do twarzy jeździłam rowerem po chłodnym Berlinie. 


Oczywiście ja też zaplanowałam niespodziankę dla mojego ukochanego męża. Oprócz smacznego obiadu (łosoś en croute), wieczornego piwka i podjadania tortilli w dipie serowym mam dla niego pyszne słodkości. To moja wariacja na temat deseru, który pochodzi z Anglii i ma już prawie 100 lat!

Eton mess (z balsamicznym twistem) dla zakochanych

100 g serka mascarpone
50 ml śmietanki kremówki 30%
20 g białych bez
200 g świeżych truskawek
kilka łyżek octu balsamicznego 
łyżka cukru trzcinowego

Truskawki myję i pozbawiam szypułek, kroję w ćwiartki i marynuję w occie balsamicznym i cukrze. Ubijam zimną śmietankę i dodaję do serka mascarpone. Mieszam z pokruszonymi bezami. Na dnie małych miseczek układam truskawki, odsączone z octu, a na wierzchu układam mieszaninę z serka i śmietanki. Akurat miałam w lodówce niesłodzony mus z malin, więc ochoczo udekorowałam nim wierz mojego eton mess. 







poniedziałek, 11 lutego 2013

Co na obiad? Tydzień 21.



Poniedziałek: Ryż biryani z fasolką, cukinią, papryką, cebulą i cykorią.
Wtorek: Ryż z warzywami, piklami z mango i udkiem kurczaka.
Środa: Po długim dniu pełnym jeżdżenia po mieście i pracy nie miałam nawet siły włączać kuchenki i zaglądać do lodówki. O 22 pizzaman zadzwonił do naszego domu i przyniósł wymarzoną kolację. Po raz kolejny przekonałam się, że czasami lepiej w ogóle nie jeść, niż jeść coś tak beznadziejnego...
Czwartek: Naleśniki z otrębami, a w środku nadzienie z liści szpinaku, parmezanu i białego serka.
Piątek: Kurczak z domowym pesto z tego przepisu. Niech żyją szybkie obiady Laury Vitale!!
Sobota: Szaszłyki u mamy małża. Wyskoczyliśmy na poranną przejażdżkę pociągiem do Szczecina, więc załapaliśmy się na pyszny obiad u teściowej.
Niedziela: Pyszny french burger w berlińskiej knajpce Schraders, o której więcej już w tym tygodniu!

PS. Pisałam ostatnio jak bardzo nie lubią mnie trzepaczki. Będąc w Ikei postanowiłam, że kupię od razu 2, kosztowały zaledwie 0,99 euro. Nie lubię kupowania tanich rzeczy, które szybko się psują, bo ich jakość jest kiepska, ale jeszcze bardziej nie lubię kupowania drogich rzeczy, które tak szybko się niszczą! Myślę, że następnym razem będę celowała w trzepaczkę rózgową KitchenAid.

wtorek, 5 lutego 2013

Ofiara własnej kuchni!

Jakiś czas temu przygotowywałam dla Was przepis na wyśmienite ciasto pomarańczowe z marmoladą z dzikich mirabelek. Jednak o mało co nie zostałam zabita przez własną trzepaczkę. Rozpacz była tym większa, że był to zakup dalece przemyślany (i co za tym idzie - drogi). Poprzednia trzepaczka też odmówiła posłuszeństwa i rozpadła się na moich oczach, jednak nie tak spektakularnie, więc tym razem postanowiłam zainwestować nieco pieniędzy. Na nic to, bo druty wystrzeliły niczym proca. Dziękowałam siłą nadprzyrodzonym, że nie dostałam w oko. 

Drogą dedukcji doszłam do wniosku, że idealnym rozwiązaniem dla mnie będzie trzepaczka niemetalowa. Ha! Tym razem nauczona na błędach zamówiłam w internecie nylonową (nie zardzewieje, nie wystrzeli), z dwuletnią gwarancją (zachowam paragon!) trzepaczkę rózgową. Cała w skowronkach (tylko ja potrafię się tak cieszyć z kuchennych utensyliów) otwieram paczkę a tam... połamana trzepaczka. Autentycznie, rozpłakałam się.




Czy ktoś może mi doradzić, jaką powinnam kupić trzepaczkę rózgową, abym po kilku miesiącach nie musiała się bać, że zostanę ukłuta metalowym prętem? Czy warto zainwestować w sprzęt kuchenny KitchenAid?

poniedziałek, 4 lutego 2013

Co na obiad? Tydzień 20.



Poniedziałek: Ryż z warzywami i kurczakiem w sosie słodko-kwaśnym. Przepis dostałam od pewnej Wietnamki. Chciałam w jej sklepiku taki właśnie sos nabyć, ona popatrzyła się na mnie ze skrzywioną miną i łamaną polszczyzną wyjaśniła tajniki przyrządzania sosu. Pół szklanki soku ananasowego, sam ananas, sos sojowy i ocet ryżowy (albo inny), imbir, odrobina pasty chili. Et voila!
Wtorek: Roszponka ze świeżymi warzywami w dresingu musztardowym, schab panierowany w parmezanie. Ewidentnie obiad dla męża.
Środa: Spaghetti z ragu di carne. W środę wieczorem gościłam zupełnie przez przypadek pewną miłą Włoszkę o imieniu Ilaria, z którą przez długi czas rozmawiałyśmy o włoskiej kuchni. Muszę się pochwalić, że skomplementowała mój sos. Co za wyróżnienie! Poproszę to na piśmie!
Czwartek: Zupa soczewicowa według przepisu Liski z bloga White Plate. Grillowany chleb razowy.
Piątek: Z koleżanką, która przyleciała do Berlina na konferencję o syntetycznej syntezie białek (?!) wybrałyśmy się na jej życzenie na najlepszy kebab w Berlinie. Ja typuję Mustafa Gemüse Kebab.
Sobota: I znów goście! Tym razem niespodziewanie odwiedzili mnie rodzice, więc postanowiłam zabrać ich na najlepsze burgery w mieście do knajpy Schraders. Ja raczyłam się Getto Burgerem a moja mama French Burgerem. Na pewno wybiorę się tam w najbliższym czasie i pojawi się pełna recenzja.
Niedziela: Dzień bez obiadu. Można czasami...