A co! Pierwszy raz w życiu spisałam moje założenia na 2013 rok. Stwierdziłam, że jeśli się nimi z Wami podzielę to będę bardziej zobligowana, aby ich dotrzymać. Zaczynamy:
1.
Gotować mniej i lepiej. Pod choinką znalazłam wyczekiwaną książkę
Ekonomia Gastronomia. Przyznam, że już pierwszej nocy przeczytałam dokładnie wszystkie wskazówki obu autorów. Traktuję tę książkę bardziej jak inspirację niż jako podręcznik, ale poczułam nową wenę po przejrzeniu kilku tylko przepisów. Podobają mi się pomysły na wykorzystanie jednego składnika do kilku potraw np. pieczonej szynki. Nie jest to na pewno książka z cyklu "oszczędna gospodyni", ale raczej podręcznik rozsądnego wybierania składników i przygotowywania z nich wysokiej jakości potraw, które cieszą oko i podniebienie. Polecam! Ja na pewno wprowadzam więcej planowania do mojej kuchni. Nie chcę, żeby cokolwiek się marnowało. Mam nadzieję, że opanuję mój kulinarny temperament.
2.
Wziąć udział w Restaurant Day (raczej bierny niż czynny, ale kto wie?) Jeśli jeszcze nie wiecie czym jest
Restaurant Day to już śpieszę z wyjaśnieniami. Otóż pewien Fin kilka lat temu postawił sobie pytanie: dlaczego otwarcie i prowadzenie restauracji jest tak cholernie trudne, skoro wokół tyle ludzi potrafi świetnie gotować? Postanowił dać im szansę i na polanie jednego z helsińskich parków zorganizował święto wszystkich, którzy chcieliby pochwalić się swoimi umiejętnościami kulinarnymi, a nie stać ich na otwarcie własnego lokalu. Podczas tego dnia można spróbować niesamowitych potraw i spotkać doskonałych kucharzy, którzy gotują w domowym zaciszu. 17 lutego chcę wybrać się i popróbować różnych potraw w Berlinie, a w kolejnej edycji może wezmę udział jako kucharz. Kto wie?
3.
Odwiedzać nowe restauracje przynajmniej raz na dwa tygodnie. Przez kilka ostatnich miesięcy ciężko było mi znaleźć chwilę na delektowanie się jedzeniem w dobrych restauracjach. W tym roku chcę to nadrobić i pisać dla Was recenzje nie tylko berlińskich lokali, ale także tych, które zdarza mi się odwiedzać w Polsce.
3.
Kopenhaga. Bez niej mój rok nie byłby udany. Kocham to miasto jak prawdziwa turystka. Czuję się tam doskonale, uwielbiam świeże powietrze, ceglane hanzeatyckie budynki, pogodnych ludzi, tysiące rowerów, metro bez kierowcy, Nyhavn i jego knajpki, przystań za pomnikiem Syrenki, promy dla turystów, operę niczym ufo, blond Dunki i wysokich Duńczyków, wszechobecną czystość i uporządkowanie, ciche dzielnice pełne zieleni, królewskie ogrody, ogród botaniczny. Po prostu wszystko!
A Wy? Postanowiliście wprowadzić jakieś zmiany w tym nowym roku?