czwartek, 21 marca 2013

Fińskie zaklinanie wiosny.

Pewnego lata udało mi się odwiedzić Finlandię. Dożeglowałam tam w czasie bałtyckich regat. To kraj, który fascynuje mnie od wczesnej młodości. Pamiętam jak prosiłam rodziców, o książki dotyczące historii tego kraju, wiele godzin szukałam w antykwariatach literatury fińskiej, godziny spędziłam czytając o kulturze i społeczeństwie tej nacji. No taka fascynacja... Dziś nie jestem już tak podekscytowana, a moja miłość nieco się rozrzedziła i rozlała na całą Skandynawię. Choć do tej pory kiedy widzę gdzieś biało-niebieską flagę lub widzę niepozorny napis Suomi* moje serce bije szybciej.

Tak stało się kiedy podczas krótkiej wizyty w Polsce weszłam do wszystkim dobrze znanej pewnej międzynarodowej sieci sklepów dyskontowych i znalazłam tam dżem ze słynnej moroszki. No właśnie. Słynnej? Moroszka to tzw. arktyczna malina, występuje głównie w chłodnym klimacie, dlatego jest tak popularna w Skandynawii. W Finlandii nazywa się ją lakka, robi się z niej dżemy i nalewki, natomiast w Norwegii i Szwecji całe rodziny mają "swoje miejsca", gdzie co roku latem zbierają do koszyków małe niepozorne owoce. Na surowo mają dość kwaśny smak, dlatego w obu tych krajach popularne jest jedzenie zmrożonej z cukrem moroszki, często na kruchym cieście. Czy to nie połączenie idealne?

Moroszka

Mój sposób na wprowadzenie nieco wiosny do kuchni to tarteletki z kremem, moroszką i borówkami. Za oknem zima, śnieg i mróz, za to na talerzu prawdziwe słońce.


Tarteletki Suomi 4 sztuki

Kruche ciasto:
250 g mąki
160 g zimnego masła
80 g cukru
jedno jajko

Wiosenne dodatki:
4 duże łyżki dżemu z moroszki
1 budyń śmietankowy
250 ml mleka
35 g masła
borówki

Do miski wrzucam mąkę, cukier puder i masło pokrojone w małe kostki i wszystko ciekam nożem, aż uzyskam formę zacierek. Wbijam jajko i zagniatam szybko ciasto, które trafia na godzinę do lodówki. Po godzinie umieszczam je między dwoma kawałkami folii spożywczej i rozwałkowuje. Foremki dokładnie wykładam ciastem, przykrywam papierem do pieczenia, na wierzch wysypuję suchą fasolę. Piekę w 190 st do uzyskania złotej barwy (ok. 20 minut).

W garnku podgrzewam 200 ml mleka, w 50 ml rozpuszczam budyń. Jeśli nie jest słodzony dodaję nieco cukru. Gdy budyń zacznie gęstnieć dodaję masło i zestawiam na bok szybko mieszając.

Na upieczonych i ostudzonych spodach moich tart układam łyżkę dżemu, na niego wyciskam krem budyniowy. Wierzch dekoruję borówkami, ale mogą to być oczywiście maliny czy truskawki. W najlepszym wypadku moroszki... 




*Suomi - Finladia w języku fińskim

7 komentarzy:

  1. wspaniały blog, wszystko mi się tu podoba, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet jak wiosny nie przywołają, to na pewno humor bardzo poprawią :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pyszna namiastka wiosny!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż naszła mnie ochota na coś pysznego ;)
    Pozdrawiam z okolic Hannoveru ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fantastyczny przepis! Czegoś takiego szukałam na ostatni weekend ale znów skończytło się na muffinach z czekoladą. Takie tartaletki chyba przygotuję zaraz po świętach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam! Odkąd odkryłam, że ciasto kruche tak dobrze się mrozi zawsze kiedy mam ochotę na moim stole pojawia się jakaś tarteletka :)

      Usuń