Codziennie szukam tylko pretekstu, żeby wsiąść na mój rower i ruszyć berlińskimi ulicami w poszukiwaniu inspiracji. Lecz ostatnio piechotą chadzam do Mauer Parku, aby towarzyszyć narzeczonemu podczas treningów. Siadam w dogodnym miejscu i obserwuję. Rowerzyści. Muzycy. Biegacze. Jogini. Spacerowicze. Policjanci. Pieski. Turyści. Prostytutki. Strażacy. Wszystko to wpada do obiektywu, ale najwdzięczniejsi są rowerzyści.
W ostatni weekend wybrałam się z narzeczonym na Flohmarkt w poszukiwaniu roweru dla babci. Pomimo swoich 65 lat wciąż lubi jeździć na rowerze po zakupy i do koleżanek. Rower miał być lekki, mały, z bagażnikiem, aby mogła na nim zamontować koszyk. Ostatnie polowanie zakończyło się klęską, ale tym razem u znanego już nam rosyjskiego sprzedawcy upolowaliśmy za 45 euro ładny mały rower. Najbardziej podoba mi się jego kolor i zdobienia na oryginalnych felgach.
Kocham rower! I żałuję, że w Polsce nie roi się tak od rowerzystów jak za granicą!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :D