sobota, 10 marca 2012

Targi OSTPRO, czyli ostatnie stadium OSTalgii.

Musiałam Wam opowiedzieć o najdziwniejszych targach na jakich miałam okazję być. OSTPRO to wielkie spotkanie miłośników tzw. nowych landów, czyli części Niemiec, która jeszcze 20 lat temu nazywana była Niemiecką Republiką Demokratyczną.

W Niemczech istnieje zjawisko o nazwie Ostalgie. Jest to nostalgia za "dawnymi czasami" w Niemczech wschodnich, którą porównałabym do tęsknoty za komuną w Polsce. Ta cała ostaligia przybiera różne postaci. W Berlinie można znaleźć wiele sklepów przemysłowych, w których kupimy plastikową tandetę np. ceraty na metry, solniczki w kształcie słoników, okropne pomarańczowe pojemniki na mąkę i sól, plastikowe młynki do kawy, ale także oryginalny sprzęt AGD produkowany w czasach DDR np. miksery czy wiertarki. Są też sklepy spożywcze wypełnione po brzegi rzeczami, których produkcja została wznowiona po wybuchu ostalgii. Proszek IMI, suchary Filinchen, wino musujące Rotkäpchen, kosmetyki Florena, andruty i lody Moskauer.


OSTPRO

Targi OSTPRO zaskoczyły nas jeszcze zanim zdążyliśmy znaleźć się przy wejściu. Odbywają się w korytarzach hali VELODROM (tor kolarstwa torowego) tuż obok basenu, w którym z mężem pływamy, aby zgubić zimowy tłuszczyk. Kolejka do wejścia nas poraziła!


Pomimo tłumów nie czekaliśmy długo. Po 5 minutach znaleźliśmy się w świątyni tandety i w skansenie DDR. Stoiska porażały różnorodnością. Od staroświeckich żelazek przez oryginalne rosyjskie słodycze i polskie kiełbasy po świecące bukiety kwiatów i saksońskie kanapy. Były również książki o tematyce Niemiec Wschodnich, dżemy i miody z Meklemburgii Pomorza Przedniego, nalewki z Turyngii oraz mięso z królika z Brandenburgii. Część kulinarna bardzo mi się spodobała. Sery z Uckermarku o ziołowych aromatach urzekły mnie smakiem, ale też ceną! Oczywiście zakupiłam sobie kawałek pysznego sera z ziołami ogrodowymi (koperek, szczypior). Zaopatrzyłam się też w dżem z pigwy. Jednak absolutnym hitem było dla nas stoisko z polską kiełbasą. Kupiliśmy całe pęto krakowskiej, bo cena była okazyjna i szkoda było nie skorzystać (i nie pogadać z paniami po polsku). Aby się posilić zjedliśmy Kaninchenboulette w bułce (czyli kotlet mielony z królika), a wszystko popiliśmy regionalnym ciemnym piwem. 

Kanfiety, czyli pyszne cukierki i praliny z Rosji i Polski
Pieczone prosię z zasłoniętymi uszkami, żeby mu się nie spaliły.
Kiełbasa z konia...


Moc nalewek o cudownie brzmiących nazwach.
Chociaż ta nie zachęcała. Woda z Odry??
Polskie delikatesy...

... sery, kiełbasy, wędzonki i masło.
Piwa o fantastycznych nazwach: pudełko wędkarza, pensja fachowca, podręczny zestaw ogrodnika.
Myślę, że wybiorę się na edycję bożonarodzeniową na przełomie listopada i grudnia. Uwielbiam takie miejsca, ponieważ mają za sobą jakąś historię, ale idą też na przód. Dowodem na to jest masa produktów regionalnych, które stały się symbolem Niemiec Wschodnich. Najlepszym przykładem jest rokitnik, małe niepozorne kuleczki, które rosną na bałtyckich wydmach. Robi się z nich kosmetyki, dżemy, nalewki, a nawet gumisie! Są znane i lubiane w całych Niemczech, pomimo że kojarzą się z komunistycznym krajem.

Wszystkim, którzy są zainteresowani kulturą i historią DDR na dobry początek polecam film "Good bye Lenin", który opowiada o upadku komuny w Niemczech w bardzo przewrotny sposób. Ja sama jestem mocno zanurzona w kulturze niemieckiej ze względu na miejsce, w którym się urodziłam, ale przede wszystkim ze względu na moją rodzinę. Dla mnie DDR już zawsze będzie się kojarzył z Piaskowym Dziadkiem, czyli z Sandmännchen, który pojawiał się codziennie w moim telewizorze i przeżywał niezwykle ciekawe historie. Melodyjka (klik), która rozpoczynała moją wieczorynkę będzie dla mnie wspomnieniem, kiedy siedzę ubrana w piżamę na miękkim fotelu z talerzem obranych przez tatę jabłek.

Sandmännchen

6 komentarzy:

  1. jakie pyszności! a te buteleczki! śliczności moje :-)))

    zapraszam serdecznie do odwiedzin u mnie na blogu i obserwowania

    ściskam

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj "Good bye Lenin" świetnym filmem jest i basta! Jeden z lepszych lekkich filmów mówiących o ważkich sprawach. Tęsknota za komuną, to typowa tęsknota za czymś co minęło, a raczej za wyobrażeniami o tej przeszłości, więc to stare jak świat. "Kiedyś było lepiej" - świetnie to ukazuje film, który polecam: "O północy w Paryżu".

    A z niemieckich, oddających ducha epoki to jeszcze polecam film, który pewnie znasz: "Życie na podsłuchu".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Życie na podsłuchu" to w ogóle mój nr 2 na liście ulubionych filmów. Bardzo go lubię, choć muszę przyznać, że reżyser bardzo mnie rozczarował swoim ostatnim "dziełem" z Angeliną i Deppem w rolach głównych...

      Usuń
    2. Nie widziałem i chyba nie chcę widzieć ;)

      Usuń
  3. To co przeczytałem to jakby targ staroci, tylko że z dobrymi lodówkami, w których rzeczy się nie psują :)
    Ciekawe, jak u nas, w Polsce, takie targi by się przyjęły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałby się na nich pojawić produkty z epoki :-) Wyobrażam sobie jakieś farby do włosów i płyny do trwałej z PRLu. "Prawdziwa kiełbasa" i wódka żytnia, nylony i koniecznie poliestrowe ciuchy! Wszystko oczywiście utrzymane w klimacie realnego socjalizmu, dużo krzepiących haseł, książki dla oszczędnych pań domu itp. :-)

      Usuń