sobota, 22 września 2012

Męskie śledztwa.

Jakiś czas temu odwiedziliśmy naszych bardzo dobrych przyjaciół, była okazja, aby napić się wódki Absolut blue currant, ponieważ przyjaciółka projektowała etykietę tego alkoholu. Wódka jak wódka. Nie jestem ogromnym miłośnikiem, kiedyś piłam z większą przyjemnością alkohole wysokoprocentowe. Dziś chętniej sięgam po wino i piwo do kolacji. 

Siedzieliśmy do samego rana, grając w Scrabble, żaląc się jacy to ludzie są małostkowi i mają ograniczone horyzonty, jak łatwo oceniają po wyglądzie... Dyskutowaliśmy też trochę o naszej przeszłości, o tym jak zaczęły się nasze związki i jak się rozwijały. Uwielbiam słuchać takich historii od osób, które znam, bo często moment samego poznania bywa niezwykle zaskakujący w stosunku do całego związku. (Mam kolegę, który poznał swoją obecną dziewczynę na seks czacie...)

Przyjaciel, zwany dalej M. opowiadał z rozrzewnieniem, jak biegał za przyjaciółką, zwaną dalej E. Poznał ją, o ile dobrze zapamiętałam przy okazji jakiejś wystawy, a może jednej z fancy imprez w naszym rodzinnym mieście. E. adoratorów nie brakowało, więc na M. nie zwróciła zbyt wielkiej uwagi. On jednak wychodził z założenia, że należy działać niczym rzemieślnik i z niczym się nie spieszyć. Zaczął ją lepiej poznawać. Oczywiście nie osobiście! A przez znajomych i przyjaciół. Prowadził wnikliwe śledztwa, próbując ustalić co E. lubi, jakiej słucha muzyki, czym zajmuje się w życiu, jak sprawić jej radość, a jak niespodziankę, na jaki koncert chciałaby się wybrać, dokąd lubi podróżować...

A mój mąż? Oczywiście też prowadził śledztwa. Nie przebierając w środkach uderzył od razu w najczulszy punkt i postanowił wypytać się u mojej mamy. A o co? Ciekawa historia... Wybieraliśmy się razem na miesięczny rejs w regatach i przyszły mąż miał dojechać do kolejnego portu. Poprosiłam go, aby przywiózł mi ręcznik, bo jak ostatnia gapa o nim zapomniałam. Przy okazji odbierania go od mojej mamy postanowił wypytać ją o to, czego mogłabym sobie życzyć na moje urodziny (które obchodziłam podczas rejsu, i to nie byle jakie, bo osiemnaste!). Oczywiście moja mama dała się wciągnąć w jego śledztwo i dokładnie opowiedziała przyszłemu mężowi o mojej miłości do literatury ukraińskiej. Wiecie jak wielkie było moje zdziwienie, gdy w jednym z portów duńskich zostałam obdarowana książką "Depeche Mode" Serhija Żadana? Skąd on mógł wiedzieć? Jak się domyślił, że akurat TA książka sprawi mi tyle przyjemności? No i udało się. Zarówno M. jak i mojemu mężowi. Choć z drugiej strony...

Czy nie mogliby się zapytać nas wprost?

13 komentarzy:

  1. Można pytać wprost ale czy nie przyjemniejsza jest taka niespodzianka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale gdyby zapytał się mnie to pewnie też byłabym zaskoczona, widząc taką książkę jako prezent!

      Usuń
  2. Mnie się wręcz marzy książka-antologia takich historii miłosnych :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To myślę, że możemy śmiało razem taką napisać, bo ja od kilku lat zbieram takie historie w rodzinie i wśród znajomych :) Uwielbiam ich słuchać.

      Usuń
  3. Ależ ja lubię takie miłosne historie :)
    Zapytać wprost to czasem pójście na łatwiznę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pytanie wprost jest zupełnie nie męskie. Faceci to urodzone Szerloki Holmsy. Chociaż wypytywanie teściowej to hardkor, ja liczę na własną inwencję, mimo, że być może nie jest porywająca.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cóż, powiem tak przewrotnie, przy Skrablach nie da się TYLKO grać w Skrable, bo to cholernie długa i momentami nudna gra...

    ...ale przynajmniej o ładnych historyjkach się dowiedzieliśmy!

    ;-)

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  6. Odpowiedzi
    1. Są, ale pewnie zostanę zlinczowana. Ja nie lubię niespodzianek, chyba nie cieszą mnie tak, jak wszystkich w okół. Odzywa się niemiecka krew, lubię kiedy mam nad wszystkim kontrolę, nad niespodziankami też :)

      Usuń
  7. Zapytanie wprost jest oczywiście łatwiejsze, ale nigdy nie spotkałam faceta, który posiadałby taką umiejętność względem kobiety, którą jest zainteresowany ;).

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmmm...to Wiewiór jest chyba ewenementem. Wali prosto z mostu, bez skrupułów, woalek i gier. Choć wykazuje też wysoko rozwinięte cechy obserwacji, które uskutecznia w spontanicznych prezentach pt. Słoiczek czosnku. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak... i jeszcze ta obserwacja i wypytywanie mimo chodem. Dziś mój np. wypytywał się przy okazji wychodzenia na ostatni w tym sezonie piknik czy nie chciałabym jakiegoś koszyka, a jeśli tak to jaki, a czy z wikliny, a czy zamykany. Och, ten mój detektyw :)

      Usuń