wtorek, 19 sierpnia 2014

Co na obiad #26

"Jeśli rano nie wiem co będę gotowała na obiad to wpadam w depresję!" powiedziała jedna z moich uczennic i trudno mi się z nią nie zgodzić. Moja reakcja nie jest może tak drastyczna, natomiast lubię już w poniedziałek mieć plan obiadów na cały tydzień. Wymyśliłam taki sposób po przeczytaniu książki Gastronomia. Ekonomia o której więcej napisałam tutaj. Cała moja praca, którą wykonuję na co dzień jest związana z kreatywnością i przyznam, że jak mam wymyślić 7 potraw, żadna nie może być nudna, każda musi być smaczna to czasami załamuję ręce. Ile można jeść na obiad makaron z warzywami!? Czy Wam też się zdarza, że zupełnie nie wiecie co ugotować na obiad czy to może tylko mój problem? Zawsze szukam inspiracji w miejscach, które odwiedzam. Przypominam sobie smaki, które lubię i je łączę.

Bulwar Piastowski w Szczecinie




Poniedziałek: Käsespätzle z twarogiem, cebulą i szczypiorkiem. Danie międzynarodowe: polski twaróg i niemiecki koncept klusek. Wyszło pysznie i nie możemy się z mężem opędzić od tego dania, choć ze zdrowym odżywianiem ma niewiele wspólnego.

Wtorek: Zupa orgórkowa z ogórków mamy jeden z moich uczennic. Dobrze mieć takich kochanych uczniów w Berlinie, który potrafią obdarować Polską zamkniętą w słoiku.

Środa: Calabacitas con elote z przepisu zawsze niezawodnej Kwestii Smaku na życzenie męża.

Czwartek: Roladki z cukinii inspirowane tym daniem.

Piątek: Odwiedził nas w Berlinie wujek ze swoją chińską narzeczoną. Chcieliśmy ich zabrać na dobre jedzenie w naszej dzielnicy, ale zapełnili już wcześniej brzuchy w centrum miasta. Dali się skusić na irlandzki cydr w pubie Tipperary, za to ja raczyłam się pysznym fish&chips, znane w Irlandii jako one'n'one.

Sobota: W weekend znów byliśmy w Szczecinie i z braku czasu wybraliśmy się na chyba najlepszą pizzę w mieście to knajpki nieco na uboczu o nazwie Perugia.

Niedziela: Polędwiczka wieprzowa w sosie pomidorowym ze świeżą bazylią i mozzarellą z makaronem penne. Bardzo proste, bardzo szybkie i wszystkim smakuje.


4 komentarze:

  1. Problem "co na obiad" jest u mnie stanem chronicznym.
    Ciesz się, że masz przynajmniej wszystkożernego męża! Mój nie lubi serów, śmietany, klusek, grzybów oraz wszelkich potraw i dodatków o konsystencji mazistej (sosy) itp. I weź tu teraz kombinuj, bo ja z kolei nie lubię jeść w kółko tego samego i uwielbiam sery oraz makarony i kluchy z sosem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam rzeczywiście szczęście z mężem, ale nie z sobą samą, bo ja też wielu rzeczy nie lubię, na szczęście da się bez nich żyć :) Teraz na szczęście nadszedł czas dyni, więc pewnie raz w tygodniu będzie zupa z tego cudnego warzywa, które pokochałam właśnie tu, w Berlinie.

      Usuń
  2. Chciałabym tak potrafić - planowanie obiadów na cały tydzień to dla mnie jakaś wiedza tajemna :P zwykle latam na ostatnią chwilę do spożywczaka i próbuję coś sklecić z tego, co im akurat zostało :P

    W sumie to nie mam się czym chwalić :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam robienie takich list. Już sobie nie wyobrażam bez nich planowania całego tygodnia. Kiedyś też latałam codziennie do sklepu, ale teraz już mi szkoda czasu!

      Usuń