środa, 4 stycznia 2012

Hart ducha i sutka.

"Pomysł jest prosty: zastanów się o co zawsze chciałeś wzbogacić swoje życie i rób to przez najbliższe 30 dni. Dokładnie 30 dni, bo właśnie w takim czasie można trwale w sobie wykształcić albo porzucić nawyk. Można więc np. przyzwyczaić się do jeżdżenia rowerem do pracy albo robienia codziennie jednego zdjęcia. Można przezwyciężyć straszne skutki nieoglądania telewizji, rzucić słodycze lub Twittera. Co daje taka kwarantanna od rutyny? Choćby to, że pomaga nasycić czas. Kiedy każdego dnia robisz jedno zdjęcie zapamiętujesz ten dzień. Wyodrębniasz przeżycia, sytuacje, które dotąd zlewały się w jedną, nieokreśloną przeszłość. Dzień, w którym zrobisz jakąś fotografię trwa dłużej. (...) Następne 30 dni minie tak czy siak. Więc lepiej pomyśl o czymś czego zawsze pragnąłeś. I bierz się do roboty. Takiego prezentu od siebie dla siebie życzę wszystkim."
Wczoraj przeczytałam ten tekst na tablicach kilku moich fejsbókowych znajomych. Warto podejmować wyzwania na początku nowego roku. Warto robić to właściwie o każdej porze roku. Jednak kiedy sama próbowałam znaleźć dla siebie jakieś wyzwanie to jedyne co mi przychodziło do głowy to...
hartowanie sutków
Hartowanie sutków
Pewnie jak każdy normalny człowiek zapytacie: "dlaczego?"
Podczas świąt dużo rozmawiałam z moją mamą na bardzo kobiece tematy. Mama opowiadała mi wiele o ciąży, mówiła o radościach, o trudach, ale też o błędach, które popełniła i przed którymi mnie ostrzegała. Dowiedziałam się, że zeżarłam mamie 1/3 sutka! Po prostu za słabo piłam mleko, za długo trzymałam sutek w ustach i rozmiękł, po czym odpadł ze strupem. Straszne ze mnie dziecko! Ale miłościwa mama powiedziała, że to jej wina. Nie hartowała swoich piersi w czasie ciąży i jej sutki po porodzie były wręcz wklęsłe, podczas gdy powinny sterczeć i być gotowe do karmienia. 
Mniej lub więcej, ale myślę już o ciąży. Czy ona może zwiększać doznania erotyczne? Czy ciąża oznacza, że będę mogła dać się bezkarnie szczypać mojemu mężowi? Moje piersi, choć nie zawsze tak było, uwielbiają, kiedy mąż się nimi zajmuje. Kiedy je dotyka, głaszcze, pieści. Nawet kiedy je szczypie i podgryza. Chyba już nie mogę się doczekać tej ciąży, skoro niesie ze sobą tyle przyjemności...  
Drodzy tatusiowie: czy hartowaliście przyszłym mamom ich sutki?

15 komentarzy:

  1. A i owszem. Nawet po ciąży się zdarza!

    ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie hartowanie to przyjemne jest i bez ciąży ;) Warto o tym pamiętać na przyszłość.

    OdpowiedzUsuń
  3. No ale w ciąży to się robi dla wyższego celu, a nie tylko dla przyjemności. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. hartowanie piersi to jedna z przyjemniejszych czynności jakie robiłem ;)))

    Ale do rzeczy: Czytając Ciebie czuję się niedorozwinięty. Masz tyle lat, a myślisz o najważniejszych rzeczach w życiu, gdy taki przykładowy ja ma jeszcze w głowie pusto. Podziwiam i życzę dobrego hartowania ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Miłośniku: to się cieszę, że to przyjemność, bo pewnie czeka męża :-)

    I nie czuj się niedorozwinięty, tylko szczęśliwy, że będąc w moim wieku masz czas na myślenie o niczym :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Koniecznie hartować, koniecznie!
    Nagi biust na 15 minut do piekarnika nastawionego na 250 stopni, a potem szybko do wiadra zimną wodą.
    Sssssssss!
    I będą jak ze stali, albo ja ze spiżu przynajmniej, jak u warszawskiej Nike ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że mężczyźni nie muszą sobie w ten sposób hartować penisów, żeby ich plemniki były lepszej jakości...

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiedziałam o tym L. wczoraj, stwierdził, że bardzo mu się ta wizja podoba ;) Tak też, mężczyźni zawsze będą bawić się piersiami kobiety dla przyjemności.

    OdpowiedzUsuń
  9. Trafiłam do Ciebie po jakims linku i zostaję na dłużej!
    Nie zawsze takie hartowanie jest wskazane :) Np. w zagrożonej ciązy nie wolno, bo można przyspieszyć poród ;) Oj sutkowe przygody... Chyba mogłabym pogadać z Twoją mamą, znalazły bysmy wspólny jezyk jednocząc się w bólu ;)
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  10. Moaa... w takim razie mam nadzieję, że nie będę miała zagrożonej ciąży, bo 9 miesięcy zmarnowane! A co do mamy to myślę, że pomimo, że trochę cierpiała to chyba jest teraz generalnie ze mnie zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  11. ej ja jestem przerażona. Nie chcę, żeby odpadł mi sutek. Kolejny argument, żeby nie mieć dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  12. Paulina! Ja wyrobię za Ciebie średnią :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Można sobie dużo rzeczy, spraw planować na okres ciąży a w trakcie okazuje się to tak nieprzewidywalne wręcz zjawisko, że uwierzyć nie można. Jednym słowem wszystko wyjdzie w praniu =)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. o nie... Dzieci chcieć chcę, ale hartować się nie będę. Ja po prostu nie mam zamiaru jedynej części ciała którą tak lubię zniszczyć jakimś "ciumkaniem" Jesuuu żadnego karmienia piersią!

    OdpowiedzUsuń
  15. Witaj!
    W wysokiej ciąży masowanie piersi może wywołać przedwczesny poród (w organiźmie wytwarza się oksytocyna).
    Czasem przyjemności lepiej odłożyć na później ;)

    OdpowiedzUsuń