wtorek, 10 stycznia 2012

Czy żony chodzą na randki?

Nic chcę zakładać konta na portalu randkowym, bo nie jestem singlem. A raczej singielką. Dokładnie rzecz ujmując to jestem zaprzeczeniem singla, w końcu mam męża.

Z mężem wiąże się mało randkowych historii, ponieważ byliśmy tylko na jednej w pewnej uroczej szczecińskiej herbaciarni. Czy to oznacza, że oddałam mu się już na pierwszej randce i później już na żadne nie chodziliśmy? Nie. To oznacza, że po pierwszej randce wypłynęliśmy w miesięczny rejs, aby wziąć udział w regatach morskich. Czy miesiąc w jednej koi można nazwać randką? Chyba nie. A po takim czasie spędzonym tak blisko, w tak ekstremalnych sytuacjach chyba nie chodzi się już na randki. Chyba, że coś źle rozumiem. 

Zajrzałam z tego wszystkiego do Słownika Języka Polskiego. Oto co znalazłam: randka to umówione spotkanie dwóch osób czujących do siebie sympatię lub zakochanych w sobie. Ja zakochiwałam się w moim mężu podczas naszego pierwszego rejsu. Po nim po prostu byliśmy ze sobą. Chodziliśmy do kina, do kawiarni, nad jezioro czy na kolacje. Ale nie było tego dreszczyku emocji. Wiecie o co mi chodzi?

Moje pytanie brzmi więc: czy żony chodzą na randki? Czy stroją się przed lustrem, tuszują rzęsy, aby zalotnie spoglądać na wybranka, którego oczy błyszczą w świetle świec? Czy nerwowo przebierają nogami, bo boją się, że wybranek się nie pojawi? Czy wybierają godzinami film, na który chciałyby pójść do kina? Czy zastanawiają się co założyć, aby podkreślić swoje walory?

Czy jest jakaś wersja randek dla małżeństw?



PS. Chciałam znaleźć jakieś ciekawe zdjęcie ilustrujące ten wpis. Jedyne co mocno rzuciło mi się w oczy to nasze wspaniałe zdjęcie z mojej studniówki. Widać na nim, że raczej nie przepadam za takimi spędami.

17 komentarzy:

  1. Randki kojarzą się raczej z ludźmi, którzy jeszcze nie są razem albo spotykają się raz na jakiś czas.
    Wczoraj mieliśmy o tym dyskusję i jak to kolega określił, randka to "spacer, kolacja, kopulacja". A dla mnie randka to wyjście do kina, teatru czy kawiarni razem z L., mimo tego, że razem mieszkamy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chadzajmy na randki!
    Przyznam, że w małżeństwie to rzadka rzecz, ale z drugiej strony jak zdarza się rzadko to może być wyjątkowa :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwsze pytanie jakie przyszło mi do głowy to 'po co?'

    Moim zdaniem na randki chodzimy w momencie jak jeszcze kogoś nie znamy, a chcemy poznać i przy okazji mamy nadzieję, że 'zaiskrzy'. Na takich spotkaniach zazwyczaj nie jesteśmy do końca szczerzy z osobą z którą się spotykamy, kreując dla tej osoby obraz (nas samych) w naszym mniemaniu 'lepszy'.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dałaś mi do myślenia! :D

    Bo wychodzi na to, że ja hmmm randkuję? Nie randkuję? Wspólne gotowanie to randka?
    Ech, porzucam słownikowe definicje i mówię tak - po prostu ważne jest, by coś z sobą ciekawego robić, obojętnie czy w łóżku, czy w kinie ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. No bo randka ma to do siebie, że nie wiadomo jaki(a) on/ona będzie. A Ty już wiesz jaki On jest. I to przeszkadza randkowaniu na sposób, który już wam się nie zdarzy. Ale można np. "z niczego" zjeść uroczystą kolację, poudawać, że wypływacie na głębokie wody. Randki to zabawa, a związki też noszą znamiona zabawy. Warto się czasem pobawić. Faceci to lubią na pewno ;)

    PS. Na zdjęciu kwintesencja sytuacji: On się stara, ona pani sytuacji. Randka nieudana :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdjęcie mnie urzekło. Jak bum cyk cyk! Samo życie...

    OdpowiedzUsuń
  7. Pewnie ze zony chodza na randki :) My ostatnio bylismy na takowej w niedziele w kinie :) i uwielbiam sie stroic w lazience i widziec blysk w oczach ukochanego jak wychodze z nowa fryzura czy innym niz na codzien makijazem :) zawsze taki dzien milo spedzamy :) chociaz z braku czasu nie ma ich neistety za wiele :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Oczywiście, że żony chodzą z mężami na randki, stroją się, ale nie przesadnie, raczej tak, żeby dobrze wyglądać, przeglądają się w lustrze, nabłyszczają dyskretnie usta, starają się zachowywać naturalnie, lecz przecież są randką podekscytowane. Ale nie boja się, że wybranek się nie pojawi, bo są już starsze i on jest starszy, więc dziecinada nie dla nich. Żony chodzą na randki z mężami, ale nie ze swoimi i jeszcze nie w Twoim wieku;)

    PS Przecudnie wyglądasz na zdjęciu, chociaż jak na randce, która okazała się wielką pomyłką.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kasia: niestety wiem, że dla wielu mężczyzn (a raczej pchełek...) randka to właśnie spacer, kolacja, kopulacja, a najlepiej pominąć dwie pierwsze rzeczy i przejść od razu do trzeciej.

    Moaa: ale ja miałaby wyglądać taka randka? Przecież nie będziemy udawać, że się nie znamy :-)

    Mirrors: po co? Właśnie dlatego, bo ja z moim mężem nie chodziliśmy na randki i czuję, że coś ważnego mi umknęło.

    Aurora: ale to Ty mi dałaś do myślenia! Bo czytając o Twoich randkach z panem Magikiem sama zapragnęłam pójść na jakąś!

    Miłośniku: co do zdjęcia to masz połowiczną rację. On się starał, ale co z tego, skoro miejsce nie takie... Ale muszę pomyśleć o takiej uroczystej kolacji :-) ale na mieście.

    Bosy Antek: ale że też tak miałeś? Ja nie chciałam iść na studniówkę, ale kazali mi tańczyć z dyrektorem, więc musiałam się pojawić...

    Bella: no właśnie... my przecież też chodzimy do kina i w mnóstwo innych miejsc, ale zawsze szykujemy się razem, zawsze jedziemy razem na miejsce. Nie ma tego elementu zaskoczenia. Wiesz o co mi chodzi...

    Ove: Ile muszę mieć lat, żeby pójść na randkę z cudzym mężem?? Co do zdjęcia to sytuacja była rzeczywiście absurdalna... Skończyliśmy i tak w naszym ulubionym pubie, w którym tak wystrojeni budziliśmy niezłą sensację...

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziewczyno,
    ... z grubsza jeszcze raz tyle, co już masz. Tak więc musisz z mężem, jeśli już :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Skoro muszę to idę :-) dziś wieczorem na drinka. Ale w gronie znajomych. Czy to się liczy?

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakem żona na randce jeszcze nie byłam ... :) Ale kto wie, może kiedyś... :) Zagnieżdżam się tutaj jeśli nie masz nic przeciwko :)

    OdpowiedzUsuń
  13. absolutnie nie mam nic przeciwko :-) Witam. Jeśli kiedyś wybierzesz się jednak na randkę z mężem to proszę koniecznie relację!

    OdpowiedzUsuń
  14. Randka z definicji nie jest spotakniem nieznajomych sobie ludzi. W takim razie jak nazwać takie spotkanie? "Wyjście z mężęm"? Dla mnie to samo. A fascynująca tez może być jeśli nie jest przewidywalna i monotonna. Jak chadzasz z mężem do kina to idź do teatru, będzie coś innego, nowe przeżycia. Jak chadzasz do teatru idź na spacer w romantyczne miejsce. Romantyczność jest częścią randki...

    OdpowiedzUsuń
  15. W gronie znajomych to się nie liczy, to nie randka. Taka duża dziewczyna, a nie wie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak dla mnie to nic Cię nie ominęło :) Miałaś dużo szczęścia że swojego męża mogłaś lepiej poznać właśnie na wyjeździe. Nic nie stoi na przeszkodzie żeby gdzieś razem wychodzić, stroić się i wybierać filmy, no ale randką już tego nie można nazwać, bo wy jesteście razem i razem żyjecie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Randka kojarzy mi się raczej ze stresem, z nadmiernym pokazywaniem siebie z jak najlepszej strony, dla mnie to jest jak starter, po którym może (choć nie musi) być podany bardzo obfity posiłek zawierający różne smaki, kwestia tylko tego, czy my w tych smakach będziemy gustować;-).
    Ale jak już się z kimś jest dłuższy czas, mało tego mieszka się z tą osobą, synonimem randki są wyjścia we dwójkę, z tym że zazwyczaj nie musimy już nikogo udawać i to jest w tym najpiękniejsze:-). Dreszczyk emocji jest tylko przez chwilę, czasami się za nim tęskni, więc wtedy fajnie jest po prostu kogoś zaskoczyć lub poudawać że jest się na pierwszej randce;-) jak ktoś lubi gry aktorskie.

    OdpowiedzUsuń