czwartek, 20 października 2011

Bez psa człowiek traci kawałek swojego człowieczeństwa.

Nie mieszkam już z rodzicami. Tęsknię za nimi, za domem, ogrodem i cudowną okolicą, w jakiej stoi dom rodziców. Ale najbardziej tęsknię za moim psem! Kiedy mieszkałam w Kościnie niemal codziennie chodziłam z nim na spacer (a raczej on ze mną). Miałam kontakt z naturą, bo na przechadzki udawaliśmy się do lasu, na łąki albo po prostu wzdłuż wiejskiej drogi.Oddychałam świeżym powietrzem, biegałam, oglądałam jak zmienia się przyroda. Nigdy nie czułam się sama, bo co prawda mój pies nie jest rozmowny, ale bywa świetnym towarzyszem w trudnych chwilach. I w tych dobrych też...



Lukas to labrador retriver. Czarny jak smoła, choć już posiwiał ma niesamowicie godny wyraz mordy i postawę, dlatego by złagodzić jego generalskie maniery zdarza się, że wołam na niego Bodzio. Chyba nie ma nic przeciwko, bo od razu macha ogonem. Jego imię rodowodowe to Lukas Pustynna Burza.

Kocha wodę, dlatego często zabieraliśmy go nad morze. Kiedy tylko orientował się, że jest blisko plaży zrywał się jak szalony i wpadał z wielkim hukiem do wody. Błagalnym wzrokiem prosił, żeby mu rzucić cokolwiek, co mógłby zaaportować. Niestety od kilku miesięcy cierpi na zwyrodnienie kręgosłupa i nie może już zażywać kąpieli morskich.

W Berlinie nie mam pieska. Nie mam spacerów, kontaktu z naturą. Nie mam poczucia, że jest zawsze ktoś, do kogo mogę się odezwać. Tęsknię za moim psem...

1 komentarz:

  1. Hej :) przypadkowo trafiłam na Twojego bloga po wpisaniu w googlach tekstu "tęsknię za moim psem".... wiem co czujesz... od roku mieszkam poza rodzinnym domem, ponad 300km, niestety nie mogłam wziąć mojego przyjaciela ze sobą, ponieważ w wynajmowanym mieszkaniu właściciel nie zgadza się na zwierzęta...
    Dostałam Go na 14-te urodziny, teraz Lucky (rudziachny cocker spaniel angielski :) ) ma 10 lat, ja 24... ZAWSZE był moim oczkiem w głowie, zawsze byłam za nim, a on za mną :) i dalej jesteśmy! Niestety odczuwam taką w pewnym stopniu złość na siebie, a zarazem smutek, że rok, cały okrągły rok nie mam go przy sobie, że straciłam rok z naszego wspólnego życia... męczą mnie ogromne wyrzuty sumienia... nie ma tygodnia, w którym bym nie płakała za nim patrząc na ramkę z jego zdjęciem... Może niektórym wydać to się dziwne i głupie, że "przecież to tylko pies", ale zrozumie TYLKO ten, który sam posiada psa... Pocieszam się tylko myślą, że jesteśmy z chłopakiem w trakcie poszukiwania innego mieszkania i pierwszym pytaniem jakie zadajemy to "czy zgadzają się Państwo na wynajem z pieskiem?" :) :) MUSZĘ go tu sprowadzić, nie wyobrażam sobie, że będę Go miała tylko podczas wizyty w domu rodzinnym... Jestem szczęśliwa, ale nie w 100%... będę dopiero, gdy mój mały przyjaciel będzie ze mną :)

    Sorki, musiałam się wygadać :) pozdrawiam i życzę Ci, abyś spędzała jak najwięcej czasu z Lucasem - pies to niewyobrażalne szczęście w życiu człowieka! :)

    OdpowiedzUsuń