Za wiele tego nie było, ale kiedy już było to 100% tego, co lubię. Zmodyfikowany przeze mnie przepis na sałatkę Cezar na dobre zagościł na naszym stole. Nie wymaga wielkich umiejętności i nakładu czasu, a efekt dla podniebienia (i dla żołądka) jest fantastyczny (i długotrwały).
Znów dodaję z opóźnieniem, bo czwartek został oficjalnie naszym basenowym dniem. Dzielnie wczoraj walczyłam z lenistwem, ale wytoczyłam się z domu i weszłam do wody. Muszę przyznać, że po tygodniu czuję już różnicę w sile i kondycji. Wszystkim polecam!
PS do dziewczyn: szukam usilnie ładnych rękawiczek i czapki. Mam granatowy, elegancki płaszcz. Do niego noszę szary komin. Chciałabym jakoś ożywić ten mój nudny wygląd. Czy widziałyście coś ciekawego w sklepach??
Lubię takie lekkie sałatki z kurczakiem!dzięki za miłe słowa na moim blogu;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Bardzo mi miło że udało Ci się do mnie trafić!
OdpowiedzUsuńApetyczne jedzonko - uwielbiam sałatkę cezara, ale bęz mięsa, bo jestem wegetarianką :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJoooaannnn: ja przez kilka lat nie jadłam mięsa i muszę przyznać, że właśnie wtedy odkryłam najwięcej ciekawych przepisów na sałatki, m. in. na Cezara :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam słuchać, co ludzie jedzą, a oglądać tym bardziej (jeśli jest to tak apetyczne jak ta sałatka!)! :))
OdpowiedzUsuńw Van Graafie sa fajne czapki. Bo na kapelusz to juz totalnie za zimno. A dlugie dzianinowe rekawiczki z guziczkami kupilam ostatnio na rynku, Mannhattanem zwanym ;) (dlugie maja te zalete, ze w nadgarstki nie jest zimno nigdy). Jak kupisz czerwone dodatki to mocno to ożywi. A moze nawet pomaranczowe?
OdpowiedzUsuń