Sobotnia noc odbyła się pod hasłem: w poszukiwaniu rozumu po berlińskich klubach. Już dawno z mężem nie byliśmy na żadnej imprezie. Musieliśmy trochę odchorować wesele. Ale wczoraj udało nam się wrócić do żywych, ponieważ do domu wróciliśmy o 3 nad ranem niemal martwi. Dziękujemy jakiejś tajemniczej wspaniałej osobie za to, że w weekendy metro jeździ przez całą noc. Dzięki temu nie musiałam wracać w mokrym płaszczu, który w pubie Schokolade zsunął się z krzesła i kilka godzin przeleżał pod barem. Wcześniej próbowaliśmy odnaleźć pub w Tacheles (berlińska komuna), ale opary marihuany nie pozwoliły nam na to. Po przejściu przez ulicę berlińskich pań lekkich obyczajów (pełen szacunek za to, że wytrzymują w tych niebotycznych obcasach) trafiliśmy w wyższe sfery czyli klub Flamingo, jednak ceny trochę onieśmielały i skończyło się na jednym piwie. Za to jakim! Wszystkim polecam hiszpańskie piwo z Barcelony Estrella. Nie jestem smakoszką, ale to piwo smakuje wybornie.
Wyprawę zakończyliśmy w mocno lewicującym klubie Schokolade (znaleźliśmy tam ulotki zachęcające do wyjazdu na antifę do Warszawy...), muzyka była świetna, lokal wypełniony po brzegi, ale przytulny, drinki i piwo w rozsądnych cenach. Chyba dlatego właśnie nie czuliśmy upływającego czasu. Dziś obydwoje jak duchy snujemy się po mieszkaniu głodni i spragnieni. Może jeszcze uda nam się wyjść na wieczorną mszę do Polskiej Misji Katolickiej, ale w życiu nie ma nic pewnego... Tymczasem:
A przepis na drożdżówkę znalazłam u Szafirkowej Dziewczyny na jej blogu.
A ja wciąż zapraszam na KONKURS! Do wygrania świetna książka.
mmmmmmmmmm pycha :)
OdpowiedzUsuńNormalnie jakbym czytala cos co dotyczy mnie samej...bo w piatek mielismy dokladnie to samo :) po weselu w czerwcu, urzadzaniu od podstaw mieszkanka w lipcu i przeprowadzce nie mielismy sily ani ochoty na imprezowanie a jak juz sie nadarzyla okazja to skorzystalismy :) i wrocilismy taksowka w nocy :) czasem potrzeba takiej odskoczni :)
OdpowiedzUsuńTo ja miałem noc piątek/sobota jeszcze lepszą. Pilnowałem mojej klasy, z którą spędziłem nockę filmową w szkole.
OdpowiedzUsuńCzytajcie "lepszą", niestety...
OdpowiedzUsuńKlub Schokolade? Brzmi jak miejsce dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńBella in funky world - cieszę się, że ktoś mnie rozumie i nie gani za to, że nie chciało mi się imprezować... A tu też okazja nadarzyła się znienacka, więc nawet nie mieliśmy czasu na odmowę :)
OdpowiedzUsuńBosy Antek - która szkoła jest taka fajna, że organizuje noce filmowe swoim uczniom? Za moich "czasów" nie było takich wydarzeń i chyba zapamiętałabym takiego nauczyciela jako fajnego :)
Aurora - o ile jesteś wojującą antyfaszystką i totalnym lewakiem to owszem, jest to klub dla Ciebie! Nie wiem skąd ta nazwa, ale czekolady to tam nie było!