Jako że wybrałam się na koncert Rammsteina, który wymagał odpowiedniego przygotowania to buty będą wyjątkowe. Długo z mężem dywagowaliśmy czy przywieźć z rodzinnych domów glany. Stanęło na tym, że damy radę przeżyć zasobami, które mamy w Berlinie. Mąż zdecydował się na trampki a ja na moje wysokie buty zimowe. Efekt? Nogi przywiozłam w całości, ale z takimi zakwasami od skakania... Swoje jednak warzą. A tak wyglądały, kiedy wypoczywały już w pociągu z Gdańska do Szczecina:
Nie tylko na koncert Rammsteina, ale w ogóle na zimę! :D
OdpowiedzUsuńczadowe buciorki. dumam nad takimi
OdpowiedzUsuńButy są świetne, to już będzie ich trzecia zima. Zamek już powoli nie daje rady, myślę nad oddaniem do szewca i wszyciem nowego, ale są bardzo wygodne i łatwo się czyszczą :)
OdpowiedzUsuń