środa, 23 listopada 2011

Jaki poranek!

Lubię robić śniadania, ale ostatnio mam problemy z zasypianiem a tym samym ze wstawaniem, co niestety nieco koliduje z robieniem śniadań. Od kilku tygodni robi je mój ukochany mąż, są smaczne, ale jak to śniadania w wersji męskiej: kanapka, kanapka... ale dziś zaskoczył mnie całkowicie, bo na stole czekały na mnie pyszne naleśniki z jogurtem naturalnym i dżemem z moroszki! Tak rozpoczętego dnia nie można zmarnować. Dziś przychodzą do mnie aż dwie Ewy i zamierzam upiec dla nich tartę z jabłkami w karmelu. Jednak smaku naleśników o poranku już dziś nic nie pobije...

www.ikea.com
Życzę wszystkim równie miłego dnia i przypominam o konkursie!

10 komentarzy:

  1. oj taki małżon to skaaaarb :) dobre te konfiturki? bo zawsze się waham czy kupić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też się zawsze wahałam, ale w końcu nie było żurawinowej wiec wzięłam tę z moroszki i muszę przyznać, że to chyba mój ulubiony dżem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie chwal dnia... jest jeszcze wieczór i noc, by naleśniki pokonać.

    ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. No i Bosy Antku muszę Cię rozczarować, bo dzień był od śniadania do zaśnięcia wspaniały :) dziś zrobiłam kaszkę manną i chyba dzień już nie będzie taki wspaniały...

    OdpowiedzUsuń
  5. z skąd Ty tę moroszkę wzięłaś? Wiki podaje, że to pod ochroną jest i w PL mało tego. W Niemczech jest? Bo mój N jest akuratnie w Berlinie...

    OdpowiedzUsuń
  6. :) akurat jestem specjalistką od moroszki, więc jak przystało profesjonalnie odpowiem. Malina Moroszka jest chroniona w Polsce, ponieważ jest reliktem przyniesionym przez lodowiec z terenów Skandynawii. W tejże Skandynawii żadnym reliktem nie jest, a bardzo popularną rośliną, która rośnie chętnie niczym chwast :) lubi chłody i mocne słońce, a zimą chowa się niemal cała pod ziemię i przeczekuje arktyczne mrozy. W Szwecji, Norwegii i u Finów jest to najpopularniejszy owoc na przetwory, ponieważ rośnie tam praktycznie wszędzie :)

    Uch... czasem żałuję, że nie mieszkam w Skandynawii, bo uwielbiam ich podejście do kuchni, a dżem można dostać w Ikei albo w sklepach z delikatesami pod nazwą Cloudberry Jam. Polecam!

    A co N. robi w Berlinie? Lubisz to miasto?

    OdpowiedzUsuń
  7. O to nie wiedziałam. Wygonie go wiec moze do ikei :) N pracuje w Berlinie od tygodnia a ja byłam w Berlinie zaledwie raz (no nie licząc lotniska oczywiście:)) i bardzo mi sie podobal. Mieszkam w Szczecinie wiec to rzut beretem. Tyle ze aby nie bylo latwo to niemieckim posluguje sie zaledwo ledwo-ledwo wiec nie do konca poruszam sie po jakimkolwiek niemiecki miescie. Czas sie widac przekwalifikowac z ukochanego angielskiego :)

    OdpowiedzUsuń
  8. O! Ja też pochodzę ze Szczecina :) A w Berlinie to spokojnie można żyć, nie znając języka niemieckiego. Nie chcę tego pochwalać, ale akurat to urok tego miasta :)

    OdpowiedzUsuń
  9. no ale z praca to wtedy gorzej ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. To prawda, ale zależy co chce się robić. Męża mam programistę i co prawda teraz mówi już bardzo dobrze po niemiecku, ale zaczynał tylko z angielskim. Czyli da się!

    OdpowiedzUsuń