wtorek, 29 listopada 2011

List do św. Mikołaja :-)

Czy piszecie jeszcze listy do Waszych Mikołajów albo Pań Mikołajowych? 

Ja już od dawna tego nie robiłam, ale muszę przyznać, że jestem jednym z tych niewielu dzieci, które długo wierzyły w św. Mikołaja, a na dodatek go widziały w saniach ciągnionych przez stado reniferów! Miałam kochaną babcię, która potrafiła rozbudzić moją fantazję tak, że chmury na niebie były śmietankowym kremem, ognisko w lesie latarnią dla dzikich skrzatów, a między dachami w Wigilię widziałam błyszczące i dorodne renifery i rozśmianego św. Mikołaja. Tęsknię za nią bardzo, odeszła 10 lat temu, wspomnienie jej ciepłych dłoni i najbardziej kobiecej twarzy jaką widziałam jest wciąż żywe. Z mamą pamięć o niej przechowujemy w zdjęciach, ale też w przepisach kulinarnych. Co roku na stole ląduje jabłecznik i pierogi jej przepisu. Była cudowną kucharką, ale przede wszystkim czarodziejską babcią. 

To właśnie ona motywowała mnie do pisania listów do św. Mikołaja. Odkąd jej nie ma nie napisałam ani jednego. Może to właśnie ona z nieba podszeptuje mi do ucha, żeby w tym roku znów to zrobić? Nie mam wielkich życzeń, bo zawsze wolę spełniać mojej rodziny i przyjaciół. 



Kocham książki a Ty, drogi św. Mikołaju na pewno o tym wiesz. Uwielbiam kiedy jedna leży przy łóżku i jest moją jaśkową, bo zawsze na niej zasypiam. Kiedy druga plącze mi się między portfelem a telefonem w torebce, a trzecie leży na stole w kuchni i w przerwach między obieraniem ziemniaków i smażeniem kotletów podczytuję jakąś fascynującą historię. Dlatego św. Mikołaju proszę Cię z całego serca, nie zapominaj o mnie w tym roku i przynieś mi książki! Perła Anonima oraz Jedenaście tysięcy pałek, czyli miłostki pewnego hospodara Wilhelma Apolinara Kostrowickiego to moje wymarzone pozycje, bo Ty jeden tylko wiesz ile we mnie pasji do erotyzmu...

Ps. Cieszyłabym się też z ładnego notatnika na adresy, bo wciąż zapominam o tym, żeby sobie taki sprawić. 

8 komentarzy:

  1. Zaintrygowalas mnie tym tytulem :) a ja tez mam takowe upodobania i bujna wyobraznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A moze podzielisz sie babcinym przepisem na jabłecznik? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bella in funky world: cieszę się, że nie jestem sama na tym świecie, która czyta 'brzydkie' książki :-) Mam nadzieję, że św. Mikołaj też ma w sobie nieco pazura.

    Loretta: a to jest bardzo dobry pomysł! Muszę skonsultować z mamą czy wolno mi opublikować tę tajną recepturę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Również bardzo długo w Niego wierzyłam (dalej wierzę!), co więcej, byłam w jego wiosce w Finlandii i mam z nim zdjęcie! A on mówi w wielu językach, rozmawiał ze mną po polsku ;)
    Zdjęcie sprawiło większą radość babci niż mi (i portfelowi dziadka, bo chyba z 30 euro kosztowało).

    OdpowiedzUsuń
  5. hehe, przypomniał mi się list jaki kiedyś napisałem. Miałem ze 12 lat, albo i mniej, włączał mi się okres buntu, ale napisałem do Mikołaja, że jedyne co chcę to żeby rodzina była szczęśliwa i zdrowa. Ciekawe, czy mama w postaci Mikołaja była wzruszona ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. PS. te "Jedenaście pałek..." może być ciekawą lekturą, sądząc po opisie. Pewnie taki mnie drastyczny markiz de sade :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Kasia: ja chyba też jeszcze trochę wierzę. Szczególnie, że w zeszłym roku spełnił moje najskrytsze marzenie, o którym nikomu nie mówiłam, tylko w tajemnicy zbierałam na nie pieniądze :) Ah ten Mikołaj...

    Miłośnik Miłości: Myślę, że jak to każda mama. Pewnie się wzruszyła i uroniła łezkę nad cudownym synkiem, którego udało się jej wychować na porządnego człowieka :) A co do Wilhelma Apolinara Kostrowickiego to wydaje mi się, że jest chyba nieco bardziej wysublimowany i ma ten wschodnioeuropejski, sarmacki wręcz czar :) Jeśli Mikołaj się spisze to opowiem :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pomysł z listem jest świetny, sama nie robiłam tego od wieków! :)

    OdpowiedzUsuń